Tak, to raczej ordynarny dowcip. W tekście tego pozwu zainteresowało mnie raczej to, że nie mówi on o przyrównywaniu homoseksualizmu do zoofilii, który to argument bym zrozumiał, ale o przemycenie tezy, że lekceważący stosunek do czyichś poglądów ma być źródłem zniesławienia ściganego sądownie. Czy tylko ja widzę w tym zamach na wolność słowa?
Żydów bym do tego nie mieszał, bo w polskim dyskursie publicznym zbyt często są oni używani jako pachnąca szantażem maczuga na myślących inaczej.